czwartek, 16 lipca 2015

Mazurskie żywienie

Kraina mlekiem i miodem płynąca istnieje naprawdę. Figuruje na mapie, mieści się w polskiej przestrzeni, jest rzeczywistością.

Już dawno moje oczy nie widziały tylu stad krów pod jednym niebem. Gdzie polana - tam krowy. Jadąc autem Amelia muczała z zachwytu. Marysia jeszcze nie potrafiła się wychylić z fotelika, ale zachwycała się razem z siostrą. Szkoda, że nie mogły zakosztować zacnego napoju prosto od krowy.

Cenne arcydzieła pracowitych pszczół można było kupić wszędzie. Na deptakach i przy straganikach, w centrach i przy drogach. Stoliczki, a na nich słoiczki z regionalnym miodem. Złocistym, różnistym, pachnącym na potęgę.

Mazury. Kraina lśniących wód, beztroski i spokoju. Wichrowy zakątek przekłuwany raz po raz ciepłymi promieniami sierpniowego słońca. Kolebka rybactwa. Agroturystyczny raj dla wędkarzy. Baza ekologicznej żywności pochodzenia wodnego. Inny świat. Świat mimo to predysponowany do uprawy hejtingu.

Obszar o wspaniałych walorach krajobrazowych i niesłychanie atrakcyjnym gruncie turystycznym. Kraina kipiąca potencjałem i możliwościami. Usiana punktami promocyjnymi na przestrzeni całego regionu. Gdzie tu podłoże dla hejtu? Ano jest i to dość żyzne, jeśli wyruszamy tam z małym dzieckiem, w dodatku z nietolerancją pokarmową.

Taka sytuacja:
Wchodzę do restauracji w ścisłym centrum miasta, zaczepiam wzrok na kelnerce, zagajam
- dzień dobry
Młoda dziewczyna bez podnoszenia głowy znad baru rzuca beznamiętnie
- do toalety?
Zdziwiona odpowiadam
- nie, chciałam zobaczyć menu...
Obojętność dziewczyny z miejsca zostaje zastąpiona entuzjazmem
- oooo, proszę - mówi podając kartę
Po wnikliwym przeglądzie menu, w którym dominantę kulinarną stanowią smażone ryby, pytam o możliwość otrzymania gotowanych warzyw, ryżu lub przygotowania ryby w inny sposób niż na patelni. Możliwości brak.
- bardzo dziękuję za informację. Niestety dzieci mają restrykcyjną dietę.
- to jeśli będą miały ochotę na trochę tłuszczu to zapraszam.
- że co niby? [- w myślach] - pewnie, dziękujemy, #heheszki [- na głos]

Brak możliwości powtórzył się kilkakrotnie i zrozumiałam, że w tym kurorcie nie ma szans na jakikolwiek 'normalny' posiłek. Na pewno nie jest to rzecz, która odstraszyła nas na wieki wieków, ale szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej. Dom, w którym zdecydowaliśmy się mieszkać na czas urlopu nie przewidywał możliwości korzystania z kuchni. Byliśmy nastawieni na jedzenie na mieście, bo lubimy kosztować regionalnych smaków. W ogóle nie spodziewaliśmy się, że w środku sezonu zderzymy się z deficytem świeżych warzyw. Jednak nie trzeba było wiele czasu, żeby się przekonać, że mieszkańcom one wcale nie są potrzebne do szczęścia. Dzieciaki zajadały się tłuściutkimi frytami, a niemowlaki pulpetami w sosie. Cóż ... nie pozostało nam nic innego jak podziękowanie za takie atrakcje i wynalezienie jakimś cudem miejsca, w którym menu przewidywało jakiekolwiek warzywa. Znaleźć takie się udało, ale niestety warzywa serwowano tylko z mrożonki. Lepsze to niż nic. Mięsa takiego jak kurczak nikt w restauracji nie widział, no ale trudno, przyjechaliśmy tam po ryby. Tych było dużo, tylko co z tego skoro wszystkie smażone?

Koniec końców udało nam się obejść te wszystkie niedogodności. Ciut słoiczka, ciut rybki spod panierki, odrobinę warzyw zakupionych w sklepie i gotowanych dzięki uprzejmości właścicielki 'naszego' gospodarstwa - i jakoś poszło. Zbawieniem okazał się też Hotel Gołębiewski i jego restauracja, której kucharz wspaniałomyślnie przygotował nam to, o co poprosiliśmy. Warzywa oczywiście z mrożonki, ale towarzystwo gotowanego kurczaka złagodziło sytuację.

Toteż Kochani, jeśli problemy diety Waszych dzieci również są poważne, ale chcecie wybrać się do tej przecudnej urody krainy jezior, przemyślcie dokładnie zakwaterowanie i kuchnię na czas pobytu. Tyle hejtu. A teraz zobaczcie pięknie jest w tej oazie spokoju i wyobraźcie sobie jej łagodzący emocje klimat.

W krzywym zwierciadle

MeloMania 



Takie tam ze Złomkiem


Ja i moja kumpela, Mela



Bodyguard and his Princess

More Princesses


Tam czas płynął do tyłu

Jeśli nie wiadomo co to jest ....

... to trzeba tego skosztować


Relaksik





Siostry

Czasami lepiej pójść własną drogą

Blue energy


Tak witał nas każdy dzień













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Keep calm and leave a comment