My od kuchni

Witaj w naszych progach. Kim jesteśmy? Tak w kilku słowach ....

Blog hołduje zdrowemu odżywianiu, ale gdyby biologiczna matka blogosfery parentingowej zawitała u nas - z pewnością wystąpiłaby o prawa rodzicielskie.

Jestem mamą dwóch ślicznych, kochanych dziewczynek. Macierzyństwo jest moją pasją i wyzwaniem. W większości owo wyzwanie realizuję w kuchni z powodu problemów żywieniowych obu córeczek oraz ... ich bezgranicznych apetytów. Początki były dramatyczne, a ja całkowicie niekumata na tej płaszczyźnie. Ale cóż, zakasałam rękawy i teraz prezentuję Wam żniwa, które zebrałam po ponad dwóch latach prób, błędów, praktyki oraz mozolnie zdobywanej i weryfikowanej wiedzy.

Nie jestem dietetykiem, technologiem żywienia, ani też pediatrą, neonatologiem, położną ani nikim w tym klimacie. Ale bycie MAMĄ dało mi olbrzymi potencjał do akumulowania wiedzy o maluszkach i zdrowym żywieniu ich. Dolegliwości pierwszej córy dały mi takiego kopa do konwersji na zdrową stronę mocy, że moja wiedza o prawidłowym odżywianiu przerosła już z pewnością cały dorobek intelektualny gromadzony przez 5 lat na Historii Sztuki.

Nie jestem również typowym poradnikiem, ale każdą dobrą wiedzą chętnie się dzielę. Żeby innym mamom żyło się lżej. A poza tym o moich szczęściach i marzeniach, które dane mi było urodzić mogłabym opowiadać słowotokiem nieskończonym, dlatego kompiluję te refleksje i też czasami rozlewam między czytelników. Ku pokrzepieniu matczynych serc.

Mama aktywna, chwilowo w stanie spoczynku. Na rzecz macierzyństwa odstawiła wszelkie używki, łącznie ze sportem. W głowie spiętrza listę zakupów niezbędnych do powrotu do używek - ale już wspólnie z dziewczynkami. Zaczyna też na nowo oswajać się ze sztalugą i odnajdować w internetach akcesoria pasujące do niej. Mamina duma nie zna granic, kiedy geny używkowe i artystyczne ujawniają się również u latorośli. Kiedy dorosną - będzie się działo. A że pomysłów na życie mama ma w głowie całe mrowie - będzie się działo że hej. Czeka tylko na zalogowanie w Krakowie do końca życia.
Mama muzyczna, chłonąca S.O.A.D., Pod Budą i Stabat Mater Dolorosa. Biegle włada poprawną polszczyzną i ledwo powstrzymuje się przed złośliwością wobec językowych ignorantów. Tworzenie neologizmów to jej zboczenie, z którego nie potrafi się wyleczyć.
Kocha swój aparat - Nikosia. Choć jej zdolności fotograficzne są jeszcze w fazie embrionalnej to po prostu lubi robić zdjęcia. Zwłaszcza córom. I doskonali się - żeby nie było.
Kolekcjonuje książki - większość nawet czyta. Jej ulubionymi gatunkami są powieści - głównie XIXwieczne, fantasy, kryminały, a także groteski, absurdy, sarkazmy i nietuzinkowy humor. Ale ostatnimi czasy najczęściej sięga po Elmera, Martynkę oraz Świnkę Peppę.

Szczęśliwa żona Małżona, zwanego dalej Ojcem dzieci, jedynego żywiciela rodziny, z którym planuje wybudować dom pod Krakowem, kiedy już nadejdą lata tłuste i obfite w cash. Wspólnie marzą o wielkiej rodzinie pełnej miłości, ciepła, domówek, wizyt przyjacielskich, przygód i podróży. Bardzo chcą pomagać. Mają nadzieję stworzyć warunki do przyjęcia pod swój dach i serca gromadki dzieciaków poszukujących domu. Z niecierpliwością oczekują na lata tłuste, obfite w cash, aby uskutecznić bezinteresowne, indywidualne akcje charytatywne. Z błyskiem w oku patrzą w przyszłość, nie przejmując się ciężarem egzystencji. Nigdy nie powiedzieli, że nie stać ich na dziecko, nawet mając w dochodzie najniższą krajową i mieszkanie za 2/3 tej kwoty. Idą do przodu i wychodzą na swoje. A bogaci w miłość i zapał do pracy nie bali się przyjąć do swojego życia dwóch ślicznych dziewczynek.

Marysia. Ich młodsza latorośl, która wprawiła ich w osłupienie swoim przyjściem. Póki co musi ustępować miejsca Amelce, która dyktuje warunki na swoim terytorium. Ale i Mania w końcu dorośnie - idąc za myślą Kota Filemona, który wciąż dostaje po nosie od Bonifacego. Bystra, wesoła oraz - dla kontrastu siostrzanego - spokojna i poważna. Lubi 'Uki', 'Dinozaura Pimpusia' oraz 'Koledzy mojego taty'. Siostrze wtóruje przy stole i z jedzenia czerpie coraz więcej przyjemności. Jest właścicielką sołdziasznych maluśkich stópek, którym mama nie potrafi się oprzeć nawet kiedy Marylka śpi. Zainteresowania: kontakty, kable, paprochy, figurka Mamy Świnki, rozbijanie telefonów. Nie lubi: Kota Filemona, duszenia przez Amelkę, zabierania jej kabli, paprochów i telefonów.

My razem - love forever! Chociaż przyszła z nienacka pokochałam Ją od pierwszej myśli o Niej. Uwielbiamy się ściskać i całować, rzucać do siebie piłką i robić głupie miny. Kiedy którejś z nas jest źle, ta druga mocno się przytula i zawsze wtedy wychodzi słońce. Zresztą sami zobaczcie. Jest moc!











3 komentarze:

  1. Wyglądacie cudownie. Ja bardzo boje się macierzyństwa, że nie dam rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)

      Miłość wystarczy. A każdy dzieciak Ci powie, że MAMA ZAWSZE DAJE RADĘ :D I to one, dzieci są siłą napędową macierzyństwa. Może być ciężko, ale one to wynagradzają. Śmieją się, łaszą i kochają do granic możliwości.

      Jeszcze nigdy nie czułam, że mogę być tak bardzo komuś potrzebna do życia jak im. +100 do dowartościowania :)

      Usuń

Keep calm and leave a comment