
Tytuł co nieco oszukuje, bo to migawki z urodzin Amelki, ale jedne urodziny z drugimi mają coś wspólnego, dlatego podpinam je pod Marysine.
Kinder party Amelki w lutym było wyzwaniem. To nasz pierwszy taki event. Nie tylko ponosiłam trudy logistyki i działania, ale również musiałam trzymać rękę na pulsie nad ówczesnym awersem Meli do obcych. A miało być ich w tamtym dniu kilkoro.
Przygotowałam (z nieocenioną pomocą domowników) menu w naszym stylu. Czyli w 100% naturalne, bez udziału słodyczy (mówię tu o stoliku dziecięcym, bo stół dla dorosłych zawierał zacne smakołyki). Ale już wiem, żeby nie popełniać tego błędu w przyszłości.