Jest zima. Ogród zamarzł, roślinki nie wschodzą. Nie pozostaje nic innego jak import warzyw i owoców lub odświeżenie zahibernowanych latem. (Ten pierwszy sposób nabywania preferuję tylko w przypadku sezonowych owoców egzotycznych, niedostępnych u nas w ogóle). Są oczywiście takie, które można przechowywać zimą jak ziemniaki, jabłka, gruszki, seler, por, pietruszka, pasternak, marchew, kapusta, buraki, brukselka, cebula, czarna rzepa, brukiew, cykoria. To na nich bazuję przygotowując zimowe potrawy, ale kiedy brakuje mi brokuła lub kalafiora kupuję mrożone. Owoce czasem też.
2. Warzywa wrzucaj na wrzątek!
Bo pouciekają wartości odżywcze.
Amen.
3. Dla smaku lub niesmaku
Pierwszych posiłków dla niemowląt nie należy przyprawiać. Zalecane jest, aby pierwsze ziołowe dodatki wprowadzać po ukończeniu przez maleństwo 8 miesiąca (w przypadku dziecka karmionego naturalnie). Ewentualne sól i cukier (których nie pochwalam i zdecydowanie odradzam w ogóle) są dozwolone dopiero w 11 miesiącu. Nie ma sensu wcześniej obciążać słabego jeszcze układu pokarmowego. Poza tym pozwólmy dziecku poznać prawdziwy smak jarzyn. Ja za sprawą mojej mamy nigdy nie uświadczyłam tej przyjemności. Spróbowałam warzyw naturalnych dopiero po urodzeniu Amelki. Początkowo wszystko wydawało się wodniste i jałowe, ale z czasem doszłam do meritum. I pokochałam te smaki.
4. Robaczywe kasze
Początkowo kupowałam tanią kaszę jaglaną dostępną w markecie. Gotowałam ją tylko dla dziecka więc wystarczała na ok 1,5 miesiąca. Pewnego dnia po wsypaniu na siteczko ilości potrzebnej do zupki (tuż przed ugotowaniem) odkryłam jedno ziarenko, które nieco różniło się od pozostałych. Po bliższych oględzinach okazało się, że to nawet nie było ziarenko... Włos mi się na głowie zjeżył, kiedy w zawartości torebki moim oczom ukazało się kolejne nie-ziarenko, tuż obok kolejne, a po wysypaniu całe stado nie-ziarenek. Możecie się domyślić co to było. Uczcie się na błędach innych: nie kupujcie kasz firmy SANTE. Oczywiście fakt jest taki, że długie przechowywanie kasz, mąk, ryżu czy makaronów sprzyja rozwijaniu się robactwa. Jednak po kupieniu kaszy BIO taka historia się nie powtórzyła (a wyczulona już jestem okrutnie i sprawdzam przed każdym gotowaniem). Ku przestrodze.
5. Żywotność zup
Mniej więcej do skończenia przez Amelkę pierwszego roku gotowałam codziennie. Później raz na dwa-trzy dni. Zupa spokojnie poradzi sobie w lodówce, jeśli jest włożona do niej po ostudzeniu i pozostaje pod przykryciem.
6. Próbowanie
W przypadku przechowywania zupy trzeba pamiętać o spróbowaniu jej przed podaniem dziecku. Zwłaszcza latem, kiedy wysokie temperatury bardzo szybko przyprawiają potrawy o zepsucie.
7. Pozostałości obiadowe
Resztka zupy z talerza obiadowego (nawet kiedy jest całkiem spora) to nie małe co nieco na drugi dzień. Choć tego nie widzimy to zdążyła się tam już zgromadzić całkiem spora gromadka enzymów ze śliny, które w mgnieniu oka stworzyły swoją metropolię i żyją własnym życiem. Więc jeśli sami nie zjedlibyście potrawy, do której ktoś Wam napluł to i nie serwujcie takiej dziecku.
8. O rozmrażaniu
Do przeczytania o tym w jaki sposób obchodzić się z zamrożonymi potrawami odsyłam TU. Po prostu uwzględnione jest wszystko, co interesujące w tej kwestii, a do tego tak przystępnie i zgrabnie ujęte, że nie ma sensu przepisywać.
Dziękujemy za uwagę :) |
Podpisuję się pod wszystkimi punktami:) Przeraziły mnie robaczki w kaszy... muszę się dokładniej przyjrzeć moim produktom z owej firmy... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTwoje zdanie, jako znawcy tematu jest tu bardzo ważne, tym bardziej cieszę się, że popierasz to, co napisałam :)
UsuńTy jesteś równie dobrym znawcą jak ja! :) Nic dodać nic ująć:)
UsuńNie igraj z moim ego :P
UsuńNo to historią z robaczkami zmroziłaś me serce. Ileż to razy nie sprawdzałam wsypując od razu do garnka zawartość paczuszek brrrrr. I od teraz omijam szerokim łukiem SANTE tylko muszę przestawić się na Bio kurde bela:)
OdpowiedzUsuńPokochasz BIO, z całą pewnością :)
Usuń