Dorasta. Przez dwa ostatnie miesiące Mania poszalała z rozwojem. Może pochwalić się wysokim stopniem zaawansowania motoryki dużej, z którą dynamicznie gna do przodu. Raczkowanie, trzymanie pionu bez trzymanki, skoki z ugiętych kolan na łóżko i chodzenie (ba, bieganie) za rączki - Marysia ma to w małym paluszku, a opanowała to dosłownie w kilka dni. Teraz śmiga, że wzrok (a także ręce, nogi, kręgosłup oraz wszystko) z trudem nadąża. Bez dodatkowych porcji uwagi bywa groźnie. Podpiera się i podciąga na wszystkim, co napotka: na poduszce, na butelce mineralnej, na koszu na śmieci, na włosach Amelki, na blatach stołowych.
Gdziekolwiek byś szła, HEJ pójdę tam i ja! |
Śpi niestety w bujaczku (w dzień, a w nocy z nami), ale umie z niego wyjść, otworzyć drzwi, pójść do łazienki i pooglądać sobie niesłychanie intrygujący sedes oraz szczotkę sedesową.
I wyostrzyła się jej spostrzegawczość. Wszystko zobaczy swoimi małymi oczkami, podniesie małymi paluszkami i migiem wpakuje do małej buzi. Jednak coraz częściej ogląda sobie przedmioty i szuka dla nich zastosowania innego niż pogryzienie.
Potrafi też nieźle się koncentrować. Ma książki, m.in. "Małpkę Manię" i w pełni zaangażowania słucha, kiedy ciocia Karolina, nasza domowa Krystyna Czubówna bez pośpiechu wygłasza wielce interesujące narracje o życiu małpki: "(...) Jej ulubionym miejscem jest najwyższa palma w całej dżungli. Mania potrafi równocześnie huśtać się i jeść banany! (...)". Prawda, że wciągające? Nauczyła się też nowego, uroczego uśmiechu. Patrzy mi w oczy i uśmiecha się delikatnie. Jak Mona Lisa Mini. I tak patrzy sobie na mnie z tym przemiłym, subtelnym uśmieszkiem, rozbrajając mnie do reszty. I nagle zaczyna klepać mnie po policzkach i wydawać dzikie odgłosy radości. La donna mobile, cóż zrobić.
A co nowego w buźce? Ledwo ukazała się pierwsza mała biała kropka, a już zaczęły się symptomy kolejnych. Początkowo sądziłam, że to awarie brzuszka, a tu pewnego dnia moim oczom ukazał się drugi malutki biały punkcik. Hurtem idą. Więcej o Marysinych ząbkach TU, więc zapraszam na nasze przeboje z zębowschodzeniem.
Ząb już jest więc gryźć można śmiało. Marysia świetnie manewruje kawałkami jabłka i gruszki. Kiedy dostała je do łapki obyło się bez problemów i zakrztuszeń. Ale to nie jedyne nowości w jej menu. Przyszedł w końcu czas na przyprawy, codzienne żółtko, szparagi, pestki słonecznika. No i chleb, czyli do dziennego jadłospisu doszło śniadanie przez duże eŚ. I jeszcze to, co sama sobie upoluje na dywanie.
Kubek też już śmiga! Butla nie wkupiła się w łaski Mani. Woda z niekapka - to jest to, choć złośliwcy wypisują swoje wyszukane przemyślenia: 'biedne te dzieci pojone tylko wodą'. Marysia do biednych i nieszczęśliwych nie należy, za to może poszczycić się dobrym zdrowiem i kondycją.
Udało nam się zastąpić karmienie w ciągu dnia stałymi posiłkami. W końcu odetchnęłam z ulgą, że nie muszę cierpieć doli głodowej. A ja tak bardzo kocham jeść. Cyc ostał się już tylko wieczorem i Mania nie może bez niego żyć. Po obejrzeniu dobranocnego Uki ładuje mi się na ręce, sama układa się w odpowiedniej pozycji - mała cwaniara, zamyka oczy, otwiera pyszczek i desperacko szuka (i te odgłosy zniecierpliwienia i podekscytowania, że serce mięknie). Po 2 godzinach replay i tak do rana. Idzie przywyknąć, chociaż gdyby w swojej łaskawości Marysia zaoferowała mi błogo przespaną nockę - nie odmówiłabym. Wieloma też bym nie pogardziła. Już zacieram ręce na poradnik Annette Kast-Zahn "Każde dziecko może nauczyć się spać".
Niektórzy mówią, że im niemowlę/dziecko większe tym więcej problemów. Że więcej uwagi, z większą ambicją, że wymagania. A ja tylko czekam na nowe osiągnięcia. Najpierw trzymanie główki, siadanie, teraz chodzenie, później zabawa w pokoju z siostrą. Z każdym etapem jest łatwiej i wygodniej. Coraz lepiej można się też dogadywać. Z niemowlakiem nie ma dyskusji, z małym dzieckiem już tak. Bywa ciężko, ale często udaje się coś wskórać. Negocjacje mają charakter cywilizowany. Jest wymiana poglądów. Jest akcja. Nawet kompromisy są. Można tego małego człowieka w końcu czegoś nauczyć, pokazać mu wszechświat, skrawek życia.
10 miesiąc przyniósł multum niespodzianek natury oświeceniowej. Mania kuma polecenia i zakazy. Tu wielkie i szczere WOW. Oczywiście nie zgadza się na wszystko, np strasznie ją wkurza, że nie można stać w krzesełku do karmienia i w wózku podczas spaceru, ale rozumie 'nie wolno'. Kiedy trzeba robi 'papa'. Kiedy nie trzeba też, bo wszyscy są tak zachwyceni tym 'maluśkim kochanym śłonećkiem oj tititi', że w kółko każą jej papować. Zapytana o to jak robi konik kląska jak konik. Kiedy mówię 'daj' ona wypuszcza zabawkę z dłoni. No i pewnie i świadomie mówi 'mama'. To mój sukces. Amelia mówiła na mnie tata.
I to, co najważniejsze - wspólnym zabawom nie ma końca. Śmieje się tak cudnie, że mogłabym całymi dniami upajać się tym dźwiękiem. Śpiewa sobie czasem i tańczy. Ma ulubioną piosenkę. Refren to: 'Dinozaur Pimpuś lalalalala'. I Ona śpiewa sobie to łałała.
łałałałała |
Dinozaur |
Pimpuś |
I jest moim cudownym skarbem. A miłość rośnie razem z Nią. Nawet kiedy obrywam z kolanka, z główki, z łokcia i z pieluchy milion razy w ciągu nocy. Tylko spójrzcie na tę Maleńką Miłość.
Mania podróżowania |
Mania na kocyku od Lulubi |
Takie cuda tworzy Lulubi |
Zapoznanie |
Szybujące, szybkie buziaki |
Świat Mani do góry nogami |
Oczy tej małej jak dwa błękity |
Kto dobrnął do końca łapka w górę!
:)
Prześliczne zdjęcia i przeurocze dwie małe dziewczynki!
OdpowiedzUsuńDziękuję za ciepłe słowa :)
UsuńPodnoszę łapkę w górę!
OdpowiedzUsuńBrawo! :)
UsuńŁapka w górę! Agato, ale miło patrzeć jak dzieci, a w szczególności Mania dobrze ci się rozwija. A ostatnie zdjęcie jest takie urocze. <3 Każde zmęczenie pewnie jest warte takich chwil.
OdpowiedzUsuńDużo dobra.
Pozdrawiam
Ania :-)
Bardzo miłe słowa, Aniu.
UsuńZmęczenie jest nieuniknione i trzeba się z nim pogodzić, a męczyć się dla tak kochanych istot - warto bez wątpienia. To najcudowniejszy i najbardziej owocny trud, jaki można sobie wyobrazić :)
Dziękuję Ci i pozdrawiam serdecznie :)