Przez 9 miesięcy toczymy różnego rodzaju boje z samą sobą, następnie godzinami cierpimy męki w szpitalu, wyzywając męża, służbę zdrowia i wynalazcę porodu, ale w końcu doczekujemy się, bierzemy w ramiona, ogarniamy ciepłem i miłością tę maleńką, wymarzoną istotkę, która przyszła i nas potrzebuje. I już świat zaczyna szaleć ze szczęścia. Urywają się telefony z gratulacjami, rozpoczynają się i nie kończą pielgrzymki babć, ciotek, koleżanek ciotek, które patrząc na tę kruszynkę składają ręce jak do pacierza i och-ają i ach-ają i titititi-ają i gugugug-ają aż nam świszczy w głowach. Jest radość, jest ekstaza, są fajerwerki. W końcu wracamy do błogiego zacisza domu (które od tej pory już nie będzie ani błogim ani zaciszem), a wieczorem lub po kilku dniach... zaczyna się apokalipsa. Krostki, plamki, zaczerwienienia i nieustanny płacz nie wiadomo z jakiego powodu spędzają nam sen z powiek. Wiem, co mówię, przerabiałam to dwa razy.
Przy Amelce nie wiedziałam nic. W szpitalu powiedziano mi tylko, że Mała ma trądzik niemowlęcy i muszę ją wietrzyć, nie przegrzewać, w domu kąpać w nadmanganianie potasu, a buźkę i rączki przemywać wacikiem nasączonym solą fizjologiczną w ampułkach. Pomogło. Przy Marysi dowiedziałam się o jeszcze innych metodach naturalnej pielęgnacji. Można kąpać w krochmalu lub naparach ziołowych. Tymi sposobami leczy się ów trądzik oraz potówki.
Potówki to maleńkie krostki wypełnione białym lub przezroczystym płynem. Pojawiają się w pachwinach, pod pachami, na karku, na twarzy, pod włosami, na plecach, klatce piersiowej, a skóra wokół nich może być zaczerwieniona. Tworzą się dlatego, że - najprościej mówiąc - niemowlę nie potrafi się jeszcze pocić.
Bliżej o metodach na potówki:
- odrobinę nadmanganianu potasu (dostępny w aptece) rozpuścić w wodzie do kąpieli, żeby nabrała barwy lekko różowej. Uwaga! Przeholowanie z nadmanganianem może spowodować nawet poparzenie dziecka, więc syp z uwagą! Ostatnio Amelce dodałam za dużo i wyglądała jak po samoopalaczu. Brzmi trochę zabawnie, ale nigdy przenigdy nie powtórzę tego błędu!
- krochmal: 2 łyżki mąki ziemniaczanej + szklankę zimnej wody należy wymieszać i wlać do 2-3 litrów gorącej wody, a następnie wykąpać w niej maluszka
- napar z tymianku, nagietka lub rumianku dodać do kąpieli.
Do ok 7-8 miesiąca używałam do osuszania po kąpieli pieluszek flanelowych. Są delikatne i bardziej miękkie od ręcznika. Należy dziecię delikatnie dotykać, a nie wycierać! A później hop siup w bawełnianą piżamkę, żeby skóra oddychała. Broń Boże przed kładzeniem na ceratkach. Nie używałam żadnych mazideł, bo one najczęściej zamykają pory i mogą spowodować nawrót potówek, a nawet pogorszyć sprawę. Jeśli objawy nie ustąpią, a nawet zaczną się ropne zmiany należy udać się do lekarza. Generalnie potówki są niegroźne i można sobie samemu z nimi poradzić, ale zbagatelizowana sprawa może skończyć się poważnie i wymagać leczenia silnymi środkami.
Inne problemy skórne mogą być wywołane reakcją na jadłospis mamy karmiącej, a w późniejszym okresie na to, co zjada maluch. Są to: AZS, alergia pokarmowa, skaza białkowa. Czasami może być ciężko samodzielnie to zdiagnozować, więc warto skonsultować się z pediatrą, najlepiej takim, który ma doświadczenie neonatologiczne. Trzeba wiedzieć, że każdy z tych problemów można próbować wyeliminować na własną rękę przy pomocy diety eliminacyjnej. Nie wyklucza to jednak porady specjalistycznej, ponieważ na istniejące już wykwity i plamy trzeba zastosować maści stosowne do danej potrzeby. Dieta ma za zadanie chronić przed ponownym doprowadzeniem do zmian skórnych. Polega ona po prostu na znalezieniu listy alergenów i zaprzestaniu jedzenia ich. Kiedy skóra maluszka wypięknieje należy próbować wyeliminowanych składników pojedynczo, w małych ilościach i w odstępach czasowych. Wydaje się proste, ale kiedy zajrzymy w rzeczoną listę to okazuje się, że jest tam dosłownie wszystko. Ale czego się nie robi dla zdrowia naszej pociechy? Ja wobec tego odrzuciłam (tak przy Amelce, jak przy Marysi):
przetwory mleczne (mleko, masło, jogurty, wszystkie rodzaje serów)
jaja kurze
potrawy glutenowe
czerwone mięso (łącznie z delikatną cielęcinką, szynkami etc.)
wszelkie przyprawy oraz dania i produkty z tzw. polepszaczami smaku
pomidory, paprykę, warzywa wzdymające
owoce cytrusowe i pestkowe oraz soki
słodycze, głównie zawierające kakao
tłuste potrawy
orzechy
syrop malinowy
wszystko, co wędzone
owoce morza
wody smakowe i wszystko, co zawiera w sobie konserwanty, barwniki etc.
Co zatem jeść? Trzeba znaleźć zastępniki i codziennie powtarzać sobie sto razy, że to sytuacja przejściowa i kiedy maleństwo zasmakuje stałych pokarmów będziemy mogły najeść się do pęknięcia. Ale do tego czasu trzeba czytać etykiety produktów i nie ulegać pokusie kupowania tych zawierających alergeny. Dobrze pamiętam jak szlochałam nad zupą, która smakowała jak woda. Ale spokojny sen i wieczór bez płaczu wynagradzał mi to bardzo mocno, więc trzymałam się tego planu.
W ten sposób nauczyłam się zdrowego odżywiania, odkryłam naturalne smaki, zupełnie nowe produkty, wspaniałe przepisy, które serwuję nawet mężowi! Trochę wiary, samozaparcia, odrobina informacji i życie znów staje się piękne :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nasz Bartek ma jedynie alergiczną reakcję na wodę, ale używamy specjalnych kosmetyków Aveeno i nie mamy z tym problemu.
OdpowiedzUsuńOoo, nie wiedziałam, że istnieje taka alergia. Dobrze, że jest na nią sposób. Aveeno też nie znam.
UsuńŚwietne kosmetyki, niedostępne niestety w Polsce.
UsuńA ja w ciąży i w czasie karmienia jadłam praktycznie wszystko. Jedna położna w szpitalu powiedziała mi, że jeśli maluchy nie reagują na mój pokarm niewłaściwie to nie ma żadnych przeciwwskazań :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Brzuszek dzieciątka to najważniejszy z ograniczników żywieniowych podczas karmienia. Trochę Wam zazdroszczę, że pod względem kulinarnym jesteście bezproblemowi ;) ale my też sobie radzimy :) Da się normalnie funkcjonować nawet z AZSem.
Usuń