wtorek, 3 lutego 2015

Osiemnastka

Niemowlęctwo nam się skończyło tak szybko, że niewiadomokiedy. Dopiero co kibicowaliśmy pierwszym przewrotom, kroczkom i ząbkom, a Amelia nie mogła doczekać się maratonów z siostrą. W końcu Marysia wstała, roześmiała się i pobiegła. Razem pobiegły. A my tylko czasami wracamy myślami do maleńkich stopiąt, które kiedyś nie uciekały, gdy chcieliśmy je wycałować, do gaworzących ust, które budziły nas porannym gruchaniem, do istoty o temperamencie Anioła Łagodności.


Zbuntowany Anioł.

Nikt, kto ją zna nie wierzył, że to kiedyś nastąpi. Prognozowano ją na przeciwieństwo hiperaktywnej Amelii. niezachwianą Boginię Równowagi, wiecznego Mecenasa Harmonii i Spokoju. Tymczasem Anioł Łagodności powiedział "nie". Tupnął nóżką. Rzucił się na podłogę w ramach nie-wiadomo-przeciw-czemu protestu. Anioł się zbuntował.

Zaczęło się już w lipcu. Dwudziestego szóstego. Ledwie skończyła rok. Jezioro, plaża, tłoczno od gołych pup. Marysia trzymała łopatkę. Wokół było ich jeszcze kilka, więc to oczywiste, że Amelka uparła się właśnie na TĄ - od siostry. Spytaliśmy uprzejmie Marysię czy Amelce pożyczy ... a ona, że NIE! I że FOCH! I stanowczo odwróciła rączkę. To był ten moment. Punkt zwrotny.

Mdlałam na wspomnienie buntu Amelki. Jej histerii, uporu, przeciągania strun [także głosowych] i granic naszej wytrzymałości. Wizja replayu paraliżowała. Tym bardziej, że Marysia w kolejnych tygodniach spiętrzała nowe negacje, serwując nam coraz większy strach. Jednak szybko się okazało, że każde dziecko idzie własną ścieżką - nawet w buncie. Nasz Anioł nie stracił całej swojej łagodności. Nie możemy się spodziewać czym nas zaskoczy, ale prorokujemy, że okaże się bardziej łaskawy niż Amelia. Nasze podejście do trudnych spraw też się zmieniło. Zwiększyliśmy dystans, nie garbimy się nad obrażonym dzieckiem w geście błagania o rozmowę, nie miziamy na siłę. Niech się wykrzyczy, poobraża i potarza po podłodze. Tarzanie uspokaja, więc po chwili buntowniczka wstaje i znów jest naszą anielską małą Myszką.

Miłość w czasach buntu

Żal odrobinę, że te życiowe rebelie przyszły w parze z osiąganiem przez małą istotę sprawności fizycznej i społecznej. Amelka tak długo czekała aż Marysia urośnie, a kiedy urosła okazało się, że ma swoje zdanie i nie zawsze chce wychodzić naprzeciw oczekiwaniom reszty świata. Żal trochę tego ameliowego rozczarowania, rodzącego spięcia. Ale z pomocą w rozładowywaniu ich przyszły nam dwa przełomy: Amelka opanowała sztukę komunikacji werbalnej oraz wyfrunęła z gniazda - prosto do przedszkola. Nieodłącznie zaczęły pchać się nam do domu dzikie hordy bezlitosnych wirusów, ale bilans rozwoju i tak wyszedł na plus. Zimne dziady listopady - na przekór swojej ponurej urodzie - ociepliły nasze serducha. Unosiliśmy się zachwytem nad Amelką, wzorowo opiekującą się siostrą: 'Marysiu, nie wchodź na schody, bo mozieś śpaść', dającą jej mądre życiowe porady: 'Marysiu, nie rzucaj chrupaćkiem, bo będzie mu psikro i smutno', animującą zabawy: 'Marysiu, usiądź na mnie i będziemy jechać, ja będę ziółwiem'. Często dziewczynki wyglądały wtedy jak rozkoszne laleczki z pastelowego obrazka, ale bywało i tak, że Marysia w odpowiedzi zostawiała na ciele siostry ślad po ugryzieniu. A 12 zębów to bolesna sprawa. Niezmiennie jednak łączyło je jedno ...

... miłość do jedzenia.

Między 12 a 18 miesiącem teoretycznie powinnyśmy wrzucić trochę newsów do menu. Tymczasem ten semestr był najbardziej lichy pod względem nowości. Policzki Marysi cały czas płonęły. Nocy też błogimi bym nie nazwała. Bardziej skupiłam się więc na eliminacji niż na urozmaicaniu, ale wciąż nie mogłam znaleźć sprawcy permanentnej reakcji alergicznej.

Dieta Marysi nie była uboga, ale monotonna. Nawet w Wigilię obyło się bez szaleństw. Na wypłynięcie w otwarte morza tradycji pt. 'kapka karpika', 'okruszyna racuszka' czy 'umoczenie usteczek w kompociku' mamy całe lata. Teraz pływamy po spokojnych wodach zdrowego odżywiania. Dziewczyny były zachwycone 'zwykłym' barszczem oraz dorszem z ryżem i brokułami. A te ostatnie w minionym półroczu stały się hiciorem Marysi.

Dziękuję Niebiosom, że przynajmniej nie trzeba przekonywać jej do jedzenia. Rzadko kiedy można spotkać dziecko, tak ochoczo zajadające się natką pietruszki, cebulą, kiszonymi ogórkami, sałatą czy porzeczkami. Nawet w okresie tasiemczych domowych epidemii, które dostałyśmy w pakiecie z przedszkolem - nie straciła apetytu. Straciła za to coś innego ...

... Cyca.

Mniej więcej około roczku Marysi zredukowałam jej karmienie do dwóch razy na dobę: rano i wieczorem. W krótkim czasie pozostało już tylko to pierwsze. Moją ambicją było karmić min. do 2 r. ż., ale wymiękłam. Po 3 latach na zmianę: kamienia dzieci z alergią i bycia w ciąży - miałam serdecznie dość.

Przez prawie pół roku budziła się o 6, albo i przed, po czym tato przynosił ją do mnie, a ona przyklejona przez prawie godzinę zasysała swoją ambrozję. Żeby nie było nam nudno zabawiała mnie szczypaniem, kopaniem i drapaniem. Zażywałam sobie macierzyńskiego luksusu. 1.12.2014 Marysia zapomniała o swoim porannym napoju. Jakoś tak zabawiła się z tatą i wytrwała do śniadania. Powtórzyliśmy temat razy kilka i noce automatycznie wydłużyły nam się o ok 1,5 godzinki. Poszło gładko.

Brakuje mi tego, nie powiem. Ale przespane noce i normalne poranki to lepsza inwestycja.

No właśnie, (nie)przespane noce.

Amelkę nauczyliśmy samodzielnie zasypiać, kiedy miała ok 12 mies. metodą opisaną w książce "Każde dziecko może nauczyć się spać" A. Kast-Zahn. Gdybym miała możliwość to osobiście podziękowałabym autorce za ten tekst. Krótko mówiąc zbawił mnie w momencie największej desperacji. Dlatego bez wahania postanowiliśmy zastosować ten sam myk u Marysi. Niestety tym razem ponieśliśmy klęskę. Podeszliśmy do tematu luźniej i mniej konsekwentnie i to nas zgubiło. W efekcie mamy 1-2 pobudki w ciągu nocy i żądanie zasypiania w ramionach taty.

Koniec końców to półrocze było kiepskie. Praca, egzaminy, przedszkole&choroby i kilka drobiazgów wykluczyły nas z ze świata - nawet wirtualnego.
Nowy rok zaczęliśmy więc od kilku gruntownych zmian.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Keep calm and leave a comment